Często zaczynam recenzje od sformułowań w rodzaju „długo się wybierałem”, ale w przypadku Uki Green to było naprawdę długo. Zanim zdążyłem odwiedzić młodsze i całkowicie wegańskie „rodzeństwo” znanego Uki Uki, w lokalu zdążyła nastąpić awaria wentylacji, później okazało się, że pojawiła się jeszcze poważniejsza awaria wentylacji, przez co restauracja była zamknięta przez kilka miesięcy, a kiedy już-już miała otworzyć się ponownie, zaczęła się epidemia. Przy takim stężeniu niefartu aż cud, że Uki Green nadal działa i cieszy podniebienia osób spragnionych roślinnej kuchni japońskiej. No ale działa i należy odnotować ten fakt z radością!
Restauracja jest nieco schowana – znajduje się bowiem w odrestaurowanej (pun not intended) kamienicy na tyłach MDM-u. Najłatwiej wejść do niej, skręcając z pl. Konstytucji w Koszykową (tę po północno-zachodniej stronie) i od razu w lewo, w podwórko. Naszym oczom ukaże się wówczas kamienica, na której parterze rozlokowała się restauracja o ładnym, dość ascetycznym, doskonale pasującym do tamtejszej kuchni, wystroju.
W karcie dominują rameny (o których zaraz), ale są też dodatki (w tym wegański „węgorz”), którymi można opcjonalnie także najeść się po uszy. Są też desery, ale umówmy się – po ramenie (nawet „małym”) i jednym dodatku w brzuchu przeciętnego konsumenta miejsca na deser już nie będzie. Tak więc może innym razem.
Rameny, bo to one grają tu pierwsze skrzypce, serwowane są w kilku opcjach. Podstawą jest „kremowy” paitan ramen, do którego można wybrać spośród kilku zestawów dodatków. Są też dwa rameny „clear”, ale – ponownie jak z deserami – na nie przyjdzie czas podczas kolejnych wizyt. Zdecydowałem się na „kuro”, czyli wariant z warzywami i sosem na bazie czarnego sezamu i czosnku. Wizualnie ramen z czasem coraz bardziej wyglądał, jakby ktoś nasypał do niego węgla, natomiast smakowo – 10/10. Dość łagodny, ale bogaty w smaku bulion doskonale komponował się z coraz-mniej-chrupkimi dodatkami. Na drugie zdecydowałem się na wspomnianego „węgorza” – podejrzanie węgorzowatego i bardzo smacznego, serwowanego w gustownej szkatułce. Skubnąłem też odrobinę kimchi od współbiesiadniczki – podobnie jak ramen i „węgorz”, było bardzo udane. Absolutnie nie miałem więc do czego się przyczepić, najadłem się po czubek nosa, a świetne jedzenie okrasiłem dobrym, rzemieślniczym piwem.
Podsumowując: kuchnia znakomita, obsługa sympatyczna, wnętrze ładne. Niemniej jeśli chcecie zjeść tu coś poza ramenem, to sugeruję zdecydować się na mniejszą porcję (są dwa rozmiary). Z przyjemnością będę wracał.
ul. Koszykowa 49A, tel. 22 245 10 38, FB
ładowanie mapy - proszę czekać...