Loving Hut przy Waryńskiego, dosłownie dwa kroki od wyjścia z metra Politechnika, ma nieco inny charakter niż „barek” przy Jana Pawła, choć kuchnia i koncepcja lokalu niczym się nie różnią. W tym Loving Hut jest jednak nieco mniej „barowo”, choć na pewno nie powiedziałbym, że „restauracyjnie”. Mamy jednak przyjemne, pastelowe kolory, girlandy sztucznych kwiatów i logo sieci na plafonie pod sufitem. Duże okna na dwóch ścianach zapewniają sporo dziennego światła we wnętrzu.
W menu klasyka fast foodu azjatyckiego (głównie wietnamskiego) w wersjach w 100% roślinnych, miłość do „braci mniejszych” widać też np. w rozłożonych w lokalu ulotkach organizacji prozwierzęcych oraz w dekoracyjnej ramce ze zdjęciami wegańskich sportowców i celebrytów.
Po 17 w piątek był tu spory ruch, co pozwala stwierdzić, że etyczna kuchnia w przystępnej cenie jest czymś, co wracający z pracy (bądź z Politechniki) warszawiacy wyraźnie doceniają. Publiczność różnorodna – od wydziaranych alt-wegan, przez normalsów, po osoby starszej daty.
Tym razem zamówiłem sajgonki (w wersji bez ryżu, a i tak się nimi najadłem w opór), którym towarzyszył sos oraz surówka identyczna z tą, która jest serwowana przy Jana Pawła. Danie bardzo smaczne, nie gwałcące kubków smakowych glutaminianem (choć usłyszałem nazwę tego związku w rozmowie gości dwa stoliki dalej, więc to kwestia percepcji – napis przy wejściu wyraźnie głosi: „wyłącznie z naturalnych składników, bez glutaminianu sodu”) i chrupiące. Do tego skusiłem się na puszkę wietnamskiego napoju z liczi, który jednak był zdecydowanie przesłodzony.
Jedyny istotny minus to standardowa dla tego typu lokali marna wentylacja, przez co przechodzi się azjatyckim zapachem do kości. Jednak poza tym w swojej specyficznej kategorii „azjatycki fast food” jest to miejsce godne polecenia.
ul. Waryńskiego 3, tel. 888 555 568, FB
ładowanie mapy - proszę czekać...