Oj, ale się nastawiłam na ucztę w Koreance – i wiadomo jak to jest, im większe oczekiwania, tym boleśniejsze rozczarowanie.
Wpadłam tu na lunch z koleżanką i dobrze że miałam ją za przewodniczkę, bo sama bym miejsca nigdy nie odnalazła. Niby jest stojak przed bramą kamienicy, jednak by dostać się do lokalu trzeba najpierw sforsować domofon, a potem intuicyjnie skierować się do odpowiedniego wejścia. Myślę sobie, skoro knajpa tylko dla wtajemniczonych, to będzie bosko. W środku, mimo tych logistycznych przeszkód, naprawdę sporo osób, każdy energicznie pałaszuje. Oferty lunchowej brak, można wybierać tylko z karty. Obie bierzemy bibimpap, ja w wersji z jajkiem, i czekam na tę ekstazę podniebienia.
Dania przychodzą podane na przepięknej zastawie, którą chętnie przygarnęłabym do domu, zwłaszcza, że idealnie podtrzymuje ciepło potrawy. Niestety, na tym peany muszą się zakończyć. Mój bibimbap okazuje się być praktycznie niedoprawioną misą surowych warzyw, które ewentualnie mogę sobie wymieszać z ciepłym ryżem i doprawić doniesionymi sosami. Sytuację trochę ratuje płynne żółtko jajko, co sprawia, że bibimbap nie jest do bólu suchy, jednak w dalszym ciągu nie jest to eksplozja smaków, na którą liczyłam. Nie mówiąc już o tym, że wydałam 28 zł i jestem trochę głodna po tej misce sałaty z garstką ryżu.
Być może źle wybrałam, ale ta jednorazowa przygoda nie zachęciła mnie do kolejnych eksperymentów w Koreance. Mimo sympatycznego pana z obsługi, który naprawdę zaangażował się w wyjaśnianie mi meandrów azjatyckich dań, dobrego marketingu i ładnego wnętrza, raczej szybko tam znów nie zajdę.
ul. Koszykowa 59/36, 784 478 447, FB
ładowanie mapy - proszę czekać...